Witaminy dla naszego Pupila, czyli co za dużo to - niezdrowo!

Witaminy dla naszego Pupila, czyli co za dużo to - niezdrowo!
29-12-2017

"Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania, bądź skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu". Skąd ja to znam...? No przecież – tak jest napisane na każdych kroplach do nosa czy witaminach, które kupuję sobie i moim dzieciom. Co prawda nic z tego nie rozumiem, ale na wszelki wypadek zapytam może lekarza albo "panią magister" w aptece, czy mogę to brać. Mądrze.

Na zwierzęcych lekach, suplementach diety i wyrobach medycznych nie ma takiego ostrzeżenia. Pcham więc w kota i psa wszystko, co się da. „Niech ma na zdrowie, sierściuch kochany!” I tak powoli go krzywdzę. Przesada? Bynajmniej – zarówno nadmiar „witaminek”, jak i ich niedobór mogą oznaczać dla naszych Pupili poważne problemy zdrowotne.

Za dużo...

Bez obaw – nie będziemy moralizowali i opowiadali o wszystkich możliwych kłopotach zdrowotnych. Nie w tym rzecz. Chodzi jedynie o zwrócenie uwagi na groźne trendy. Pierwszy z nich to podawanie „witaminek” każdemu zwierzęciu – bez względu na to, czy ich potrzebuje, czy nie. Oczywiście, każdy kot i pies musi mieć zapewnione odpowiednie składniki mineralne. Bez tego nie będzie się rozwijał normalnie i zdrowo żył. Jeśli jednak Twój zwierz zajada porządną, gotową karmę podawaną w odpowiednich dla niego dawkach (dopasowanych do wieku, płci, wagi, wysiłku itd.), nie potrzebuje dodatkowych suplementów diety. – W karmach komercyjnych, przygotowanych przemysłowo wszystkie te składniki są już dodane przez producenta w odpowiednich proporcjach. Jeśli więc właściciel jeszcze sam dodaje suplementy witaminowo-mineralne, może wprowadzić psa czy kota w nadmiar tych substancji – wyjaśnia dr Agnieszka Kurosad, lekarz weterynarii, zwierzęcy dietetyk z Katedry Chorób Wewnętrznych z Kliniką Koni, Psów i Kotów Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. To zaś oznacza problemy. Jakie? Najbardziej niebezpieczne dotyczą młodych, rosnących psów. Nadmiar suplementów odbija się głównie na fazie wzrostu, a przede wszystkim na ich układzie kostno-szkieletowym. – Niestety, w ostatnim czasie mamy coraz więcej takich przypadków z tego względu, że każdy bardzo chce zadbać o tego szczeniaka, więc kupuje mu bardzo dobrą karmę i dodatkowo jeszcze uzupełnia jego dietę suplementami – mówi pani doktor. – Bardzo często jest to duża ilość wapnia, bo mówi się, że zwierzę młode, rosnące potrzebuje tego pierwiastka. Pojawiają się dodatki, tabletki, pastylki, suplementy z wapniem itd. To, niestety, źle się odbija na zdrowiu zwierzęcia rosnącego. Najgorzej jest w przypadku ras dużych, bo to powoduje zaburzenie tempa wzrostu i różne problemy związane z wykrzywieniem kości  nóg – szczególnie kończyn przednich. Efekt? Niewłaściwa dojrzałość tkanki kostnej, co sprawia, że jest ona podatna na wszelkiego rodzaju urazy i przeciążenia. Kości są często, mówiąc wprost, zbyt długie. A że część właścicieli przekarmia swoje zwierzęta, problemy muszą się pojawić… Kiedy zwierz ma zbyt dużą masę ciała w stosunku do wytrzymałości szkieletu, nogi po prostu się „rozjeżdżają”.        

Za mało

Na drugim biegunie są kłopoty z niedoborem składników mineralnych. Tak dzieje się często w przypadku diet domowych. Te mają oczywiście wiele zalet: są świeże, smaczne. Niestety, jeśli właściciel nie zadba o podanie właściwych suplementów, które uzupełnią w mądry sposób domową dietę, zwierzę też będzie cierpieć. Czasem podajemy te składniki nieregularnie, co nie jest korzystne. Młode, rosnące zwierzęta nie mają żadnych zapasów składników witaminowo-mineralnych, nie zdążyły jeszcze ich zgromadzić w ciągu swojego krótkiego życia. W związku z tym muszą być dostarczane odpowiednie ich ilości w sposób ciągły. – Deficyty wapnia czy niektóre witaminy też odbijają się najczęściej na szkielecie. To, co kiedyś było bardzo popularne, czyli krzywica, zaczęło się więc ostatnio pojawiać u zwierząt domowych właśnie w związku z niedoborami składników witaminowo-mineralnych – ostrzega dr Agnieszka Kurosad. Oba rodzaje problemów (i nadmiar składników mineralnych, i ich niedobór) częściej dotyczą psów niż kotów. Dlaczego? – Bo koty są bardzo trudne w suplementacji. Trudno dobrać takie składniki, które będą im smakowały. To jest związane z bardzo ciężką pracą właściciela – uśmiecha się lekarka.

W sam raz...

Jak więc zadbać o odpowiednie „witaminki” dla naszych Pupili? Odpowiedź jest banalnie prosta. I gwarantująca sukces: zapytaj o to Twojego lekarza weterynarii: zna zwierzaki, wie, w jakiej są kondycji, co jedzą, jakie mają słabości. Na pewno wybierze odpowiednie suplementy (również takie, które zechce zjeść wybredny kot...). I to sto razy lepiej niż „wujek Google” albo „mądrzy przyjaciele” z internetowego forum! – To rozsądne podejście. Bo to, jak będziemy karmić nasze zwierzę w okresie wzrostu, będzie procentowało w całym jego dorosłym życiu: jak będzie wyglądało, jaką będzie miało kondycję, jaką odporność na całe swoje życie dorosłe. A potem na życie psiego lub kociego seniora – dodaje dr Kurosad. Zostaje jeszcze jedno: kiedy już wybierzecie z lekarzem odpowiednie suplementy, lepiej kupić sprawdzone, choć czasem nieco droższe środki w aptece, niż tańsze, ale niewiadomego pochodzenia w sklepiku za rogiem…

Podziel się na:
Powrót